sobota, 16 kwietnia 2016

„Tauromachia – walki byków” refleksje na marginesie wystawy Picasso, Goya, Dali – Wrocław 11.2014

      

      Zjawisko tauromachii, walk byków na arenie, wydaje się nam nie-hiszpanom bardzo odległe kulturowo. Ich fascynacja krwawym widowiskiem z udziałem torreadorów, pikadorów i byków przywodzi na myśl starożytne igrzyska z udziałem gladiatorów i dzikich zwierząt organizowane ku uciesze gawiedzi. Podczas gdy rzymskie areny były miejscem zmagań z udziałem niewolników, w Hiszpanii tego niebezpiecznego zajęcia podejmują się najodważniejsi.
Niektórzy traktują to jako sport, inni jako wyrafinowaną rozrywkę, przeciwnicy podkreślą jej nieuzasadnione okrucieństwo natomiast liczni zwolennicy uważają corridę za sztukę.
Tauromachia stanowi szerokie pojęcie odnoszące się do wielowiekowej tradycji walk i polowań na byki. Początkowo stanowiła rozrywkę tamtejszej arystokracji a stopniowo zaczęła towarzyszyć życiu niższych warstw społecznych. Areny jako specjalne miejsca stworzone do konfrontacji człowieka z bykiem zaczęły powstawać w Hiszpanii w XVIII w
Arena jako miejsce zmagań człowieka, kultury z bestią, symbolizującą nieujarzmioną naturę i siłę. Arena jako miejsce święte, jako Ziemia.... dana od Boga by stoczyć tu swój symboliczny bój o życie, aby wypełnić tu słowa Chrystusa: „czyńcie sobie ziemie poddaną”.
Podniesienie corridy do rangi sztuki odbywało się wraz z wyznaczaniem kolejnych reguł dotyczących przygotowań, kolejnych etapów walki, ubiorów, zachowań, nabierając stopniowo cech wyrafinowanego rytuału (rytualnego teatru) i pełnego pasji wydarzenia.
Jakie są źródła fascynacji artystów tym krwawym procederem ? Możemy spróbować to zrozumieć przyglądając się kilku najważniejszym twórcom dla których tauromachia stała się wiodącym tematem. Jedną z ulubionych postaci Picassa jest Minotaur półbyk półczłowiek uważany za alter-ego artysty. Autor umieszcza go w swoich dziełach w różnych okolicznościach i pozach. Czasami jest to czuły kochanek, czasami brutalny gwałciciel, czasami koneser sztuki innym razem ordynarny pijak lub nieporadny ślepiec. Minotaur jako mitologiczny owoc zemsty Posejdona zamknięty w labiryncie w Knossos, karmiony ciałem młodzieńców i panien ginie ostatecznie z ręki Tezeusza. Zarówno Minotaur jak i byk nie decydują o swoim losie, jest im on pisany odpowiednio przez Boga i człowieka. Zwierzę i chimera nie unikną swego przeznaczenia. Byk ginie na arenie z ręki matadora raniony wcześniej przez pikadora i banderilleros. Arena jest jego „labiryntem Minotaura” zostanie z niej wyciągnięty przez konie i osły. Samotność byka wśród wrzawy tłumu jest samotnością Minotaura skazanego na wyobcowanie i alienacje. Królewski majestat obu (Minotaur jest synem królowej Pazyfae) musi zostać utrącony. Minotaur zstępuje z piedestału szlachectwa kryjąc swą ludzką naturę za maską okrucieństwa. Byk oddaje swój królewski majestat w ofierze nierównej walki.
Byki u Picassa to stworzenia z pogranicza świata zwierząt i ludzi o cechach wyraźnie antropomorficznych. W swoim najsłynniejszym dziele „Guernika” artysta umieszcza byka obok kobiety i konia przemierzających horror zbombardowanego miasta. Atakowany byk miał tu symbolizować siłę i zagrożenie Hiszpanii. Człowiek nigdy nie triumfuje w walce z bykiem on się z nim mierzy. Rywale obserwują się nawzajem. Pikador w swym wykwintnym stroju składa hołd jego królewskiemu majestatowi. Oboje zastygają w pozycji wyczekiwania. Pikador zazdrości bykowi jego królewskiego majestatu. Połączeni w walce stają się jednością. Lanca w garbie byka jest pomostem przez który człowiek na chwilę przejmuje na siebie królewskie brzemię. Byk nigdy nie ginie. Człowiek triumfuje nad zwierzęciem tylko pozornie. Nie można zabić króla bezkarnie.
Matador staje się Makbetem, wraz ze zbrodnią traci wewnętrzny spokój i odbiera sobie prawo do bycia władcą. Następuje jego rozłąka z naturą. Teraz jest otoczony przez karykaturalne postaci, które wprawdzie składają mu hołd ale czekają tylko na jego chwilę słabości aby nie podać mu ręki.
Rozjuszenie gawiedzi potęguje pustkę oprawcy...
      Dali wydaje się nie wielbić tak swoich obiektów. Dla tego artysty ważniejszy wydaje się być moment upokorzenia zwierzęcia i naruszenia jego powłoki cielesnej. Stąd wyeksponowane, malowane dziką czerwienią plamy krwi. Zwierzę nie ma tu szans na równą walkę a człowiek jest tylko krwawym myśliwym. Jednakże i tu torreador i byk są samotni – nie ma nawet wiwatujących na cześć zwycięzcy tłumów. Pozostawieni sami sobie w centralnej części malowidła wydają się być obojętni na uznanie oglądających. Zajęcie pikadora to codzienność rzemieślnika której daleko do sztuki. Za pracę oczekuje tylko odpowiedniego wynagrodzenia. Wstydliwy proceder nie powinien zadowalać gawiedzi. Wszak poza areną ludzie czynią sobie większe podłości więc nie zasługują na usprawiedliwienie. Nie zdołają pomniejszyć swoich zbrodni oglądając mord rytualny.
Mimo, iż byk jest tym który płaci najwyższą cenę, torreador u Dalego niczym się od niego nie różni. Zawsze są złączeni, są jednym ciałem. Rana zwierzęcia jest równocześnie raną człowieka.
Po walce oboje wypadają poza ramy obrazu pozostawiając pustkę bieli płótna.
      U Goi byki służą zabawie i uciesze pospólstwa. Pozbawione potęgi zwierzęta wielkością nie przewyższają ludzi. Są igraszką w rękach klaunów, którzy czynią z nich element swojego występu.
Widzimy więc postacie ze związanymi nogami próbujące przeskoczyć szarżującego byka, widzimy lawirujących na tyczce pomiędzy rozwścieczonymi bestiami, widzimy siedzącego na krześle wyczekującego ataku ze strony zwierzęcia. Goia często pokazuje śmierć na arenie. Ofiara człowieka jest tym co pokazuje tu odpowiednie proporcje siły. To „niepozorne” zwierze rozszarpuje nie tylko zbyt nonszalanckich zawodników ale sieje popłoch wśród widowni wtargnąwszy na miejsca zarezerwowane dla oglądających.
Ryciny artysty stanowią doskonałe źródło historyczne ukazujące dzieje początków walk byków w Hiszpanii począwszy od XV wiecznych mitycznych polowań na byki urządzanych przez Maurów. Ryciny wzbogacone są o opis poczynań najsłynniejszych ówczesnych torreadorów. Widzimy więc śmierć Pepe Hillo czy też postać torreadorki Nocolasy Escamilla gwiazdy areny w Saragossie w czasach młodości Goi.
        Jak pisał Charles Bukowski ”muzycy i pisarze mieli zawsze najlepsze dziewczyny a torreadorzy mieli dziewice”. Zaiste jeszcze w czasach wielkiego miłośnika corridy Hemingwaya torreadorzy posiadali w Hiszpanii status celebrytów. Autor wielokrotnie w swoich utworach ukazuje postacie torreadorów. Bohaterka powieści „Komu bije dzwon” z dumą i rozrzewnieniem wspomina swój burzliwy związek z torreadorem w czasach młodości. Kto zaś stchórzył przed bykiem stracił szacunek społeczności, stał się pośmiewiskiem jak postać nieszczęsnego Don Faustina idącego na śmierć w scenie masakry faszystów w Aywitamiento.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz